słoik z latem




wszystkie niesłoneczne dni lata przechowywane są w rejestrze dni przeczekanych. odsączone z jaskrawych kolorów, które widać tylko w pełnym świetle, wyblakłe jak zbyt często prana koszulka, oślepiająco białe aż do bolesnego mrużenia oczu, nierzeczywiste, parne i zamknięte w słoiku. czekają na przełom.
stoimy na samym dnie wpatrzone w niebo zakrętki podziurkowanej przez jakąś łaskawą rękę. tu na dół docierają tylko najwytrwalsze podmuchy wiatru. nie dzieje się wiele. dzieje się niewiele. dzieje się faktura twojej sukienki, na którą mam czas, której ściegiem podróżuję od wzgórza do wzgórza. oprócz tego już nic. nie rzucamy cienia, gubimy tożsamość, już dłużej nie kotwiczymy przy ziemi. na wszystko wokół pada to samo rozproszone światło. 
siadam w suchej i nieruchomej w oczekiwaniu trawie czując pod plecami nieuświadomioną ściankę słoika. a ty wyciągasz przed siebie otwartą na płasko dłoń. wciąż jeszcze jasna od kurzu niesłonecznego dnia, łapiesz w nią pierwszą kroplę przełomu.

Comments

Post a Comment