martwa chrząstka





dzień dobry, mam na imię Pola.
jestem mechanizmem. niczym więcej ponad chrzęst stawów i szum krwi. z głowy nie wędrują do ciała żadne chcenia. niesie mnie wiatr i napinające się z przyzwyczajenia mięśnie. idę, bo głupio i nieestetycznie jest leżeć w błocie pośniegowym. no serio, tylko dlatego. posklejało mnie grono szalonych biografów boskiego juliusza. są w wieku małych dziewczynek, które wyjmują lalkom barbie wszystkie kończyny i przyglądają się wymodelowanym z plastiku stawom. a potem urządzają świat od nowa. lewa ręka na miejscu prawej. prawa na miejscu lewej. tak naprawiona zasiadam do stolika nie zginając nóg. jakoś to będzie, „żyję i mam się dobrzeˮ.



wspominam o ile prościej jest na szlaku.



Comments

Post a Comment