rzadko tu wsiadamy





nocny autobus odjechał odsłaniając 
dwie przystankowe koleiny i łachę piachu 
wytrąconą pośrodku z dwóch mizernych kałuż. 
pomyślałaś o morzu. przecież to bez znaczenia 
gdzie sieją się brzegi i fale. rzucam swój cień 
na ten mikrokosmos: jest czarny jak pojedyncze kamienie, 
które skaczą spod kół by stworzyć na poboczach 
nienazwane kolonie i klany. rzadko tu wsiadamy, 
prawie nigdy. nie wita nas reklama z muskularnym carlosem 
ani srebrny wieniec zakładu pogrzebowego hades. 
gdyby nie ten wiatr, który nie zapisze się w historii, 
pewnie nie znałybyśmy dźwięku rozhuśtanej na gwoździu deski 
ani dźwięku, który wydają dziury po oknach
przepuszczając przez siebie noc w kształcie sześcianu

Comments

  1. Cienie i muskularny carlos... no proszę

    ReplyDelete
  2. właśnie Ci się udało wcisnąć mnie w tę przestrzeń.

    ReplyDelete
    Replies
    1. mam nadzieję, że nie jest ci duszno. mimo sześciennej nocy.

      Delete
  3. Dobrze, że tak łatwo się rzuca i rozrzuca cienie. Ślad obecności.

    ReplyDelete
    Replies
    1. dlatego niepokoją mnie okołopołudniowe godziny. gdy cienia najmniej.

      Delete
  4. "Noc w kształcie sześcianu" mogą chyba tylko tworzyć blokowiska ograniczające widok nieba.

    ReplyDelete
    Replies
    1. albo szczerbate domy, w których nikt nigdy nie zamieszka

      Delete
  5. Piękne!
    Wszystkiego dało się dotknąć.

    ReplyDelete
  6. Uwielbiam zdjęcia, na których cień człowieka jest od niego znacznie, znacznie większy. Wyobrażam sobie zawsze, że rzeczywista sylwetka człowieka to to, co widać, a jego ogromny cień to to, co ukrywa, jego myśli i niewypowiedziane nigdy na głos słowa.

    ReplyDelete
    Replies
    1. chcę myśleć, że jest właśnie tak, jak piszesz! wyobrażam sobie, że w cieniu są też wszystkie zdjęcia, których z różnych powodów nie zrobiliśmy. cały bagaż hipotetycznych momentów: jakby każdy nasz cień składał się z małych punkcików pełnych treści, tworzących plamę. niczym gazetowy druk.

      Delete

Post a Comment