spadochron





jakiś dziwny narrator:

po deszczu coraz mniej dżdżownic. salon gier open, 
dźwięki nosowe, cyfrowe gongi. jakiś szczyl przegrywa piątkę 
zrzuconą z balkonu w śniadaniówce, 
którą matka obciążyła baterią. 
paluszkiem. 

matka w podomce, wychylająca się z okna:

wyjęta z pilota, więc przynieś z podwórka, nie przepij. 
wieczorem twój tatuś se psztyka z godzinę lub lepiej. 
(pod trójką jest polsat wytarty od kciuka z nalotem) 
no bez djurasela to nam się nie zjawiaj z powrotem. 

znów on, ten narrator:

ktoś wyrwał mlecze i rzucił na asfalt-nie wiedział, 
że pędy są białe, bezwstydne i trudno jest przeżyć 
z tą wiosną pod skórą, z tym latem co paprze się w ranie,
i z bąblem na pięcie od nowych butów tak samo. 

spadł deszcz, co go wcale nie chciałaś, piach chrzęści na mokro,
od bloków powiało już ciepłem i płynem do podłóg,
a ja coraz szybciej oddycham z foliówką na głowie,
pod szóstym kręgiem od szyi hoduję spadochron










Comments

  1. Dziwna Narratorko, jakie niesamowite divadlo żivota a smrti opowiedziałaś

    ReplyDelete
    Replies
    1. tak mnie wzięło na przełomie pór roku i frontów atmosferycznych

      Delete
  2. mogłabym przeczytać jeszcze więcej...

    ReplyDelete
  3. Spadochrony kojarzą mi się nieodmiennie z nasionami dmuchawca. Ale nie tylko, również z nasionami innych roślin. Tymi, które dryfują w powietrzu i "atakują" znienacka. I z książką Briana Aldissa "Cieplarnia".

    ReplyDelete
  4. piach chrzęści na mokro - cymes!

    ReplyDelete
  5. Dziwne że teraz na trafiłem, co tu...świetnie się to czyta, masz w sobie to coś co pozwala Ci słowem przekształcać rzeczywistość w dowolne kształty. Gratuluję, mam nadzieję że kiedyś kupię coś Twojego autorstwa.

    ReplyDelete

Post a Comment