spadochron
jakiś dziwny narrator:
po deszczu coraz mniej dżdżownic. salon gier open,
dźwięki nosowe, cyfrowe gongi. jakiś szczyl przegrywa piątkę
zrzuconą z balkonu w śniadaniówce,
którą matka obciążyła baterią.
paluszkiem.
matka w podomce, wychylająca się z okna:
wyjęta z pilota, więc przynieś z podwórka, nie przepij.
wieczorem twój tatuś se psztyka z godzinę lub lepiej.
(pod trójką jest polsat wytarty od kciuka z nalotem)
no bez djurasela to nam się nie zjawiaj z powrotem.
znów on, ten narrator:
ktoś wyrwał mlecze i rzucił na asfalt-nie wiedział,
że pędy są białe, bezwstydne i trudno jest przeżyć
z tą wiosną pod skórą, z tym latem co paprze się w ranie,
i z bąblem na pięcie od nowych butów tak samo.
spadł deszcz, co go wcale nie chciałaś, piach chrzęści na mokro,
od bloków powiało już ciepłem i płynem do podłóg,
a ja coraz szybciej oddycham z foliówką na głowie,
pod szóstym kręgiem od szyi hoduję spadochron
Dziwna Narratorko, jakie niesamowite divadlo żivota a smrti opowiedziałaś
ReplyDeletetak mnie wzięło na przełomie pór roku i frontów atmosferycznych
Deletemogłabym przeczytać jeszcze więcej...
ReplyDeletemoże jak dorosnę, zostanę Masłowską <3
DeleteSpadochrony kojarzą mi się nieodmiennie z nasionami dmuchawca. Ale nie tylko, również z nasionami innych roślin. Tymi, które dryfują w powietrzu i "atakują" znienacka. I z książką Briana Aldissa "Cieplarnia".
ReplyDeletepiach chrzęści na mokro - cymes!
ReplyDeleteczas minął...
ReplyDeleteczas minął...
ReplyDeleteDziwne że teraz na trafiłem, co tu...świetnie się to czyta, masz w sobie to coś co pozwala Ci słowem przekształcać rzeczywistość w dowolne kształty. Gratuluję, mam nadzieję że kiedyś kupię coś Twojego autorstwa.
ReplyDelete