baza

w bazie rosło drzewo ugięte na nasz użytek
i ani trochę nie było nam żal,
bo to nie jest uczucie, które się ma, gdy można się huśtać
nad niemądrym czuwaniem ryb,
nad złorzeczeniem pokrzyw

noże noszone luzem po kieszeniach
dobrze oddzielały skórę od jabłka
i chroniły nas przed litością

tylko raz zrobiło nam się naprawdę głupio
jak chuda suka Bogdana zjadła przy nas gołe pisklęta
schowane zbyt nisko i zbyt płytko
w przezroczystych od suszy trawach

i być może po to wlokła się za nami dzień w dzień
byśmy sobie nie myśleli,
że wszystko co żyje ma miękki rdzeń

Comments

Post a Comment