śpiew


być może, gdy będę stara jak orzech włoski z nitką,
znaleziony w pudle na bombki i łańcuchy
zabiorę na drogę czarną herbatę
przelaną ostrożnie do butelki po coli.
być może przesłodzę, bo co to szkodzi,
kiedy zaraz przyjdzie umierać; człowiek coś musi
mieć z tego życia i niech to
nawet będzie cukrowy, mętny osad
na dnie małej butelki, kilka zakrętów
łagodnych jak nory, rozpiętych tak,
że można pozdrawiać lokomotywę a w palcach
długo obracać kulkę chleba,
aż będzie jak księżyc. być może wtedy
będę chciała śpiewać dziwną pieśń
w przedziale białym od braku słońca,
nosowo, raczej patrząc w dół,
by od teraz się przyzwyczajać

Comments

  1. Bardzo mi bliski magnetyzm umierania.
    Przepiękny wiersz i dreszczowe słowa "...nosowo, raczej patrząc w dół..."

    ReplyDelete
    Replies
    1. usłyszałam taki śpiew w starym wagonie regio. dużo w nim było

      Delete

Post a Comment