środek pokoju



dzwony kościoła przekrzykują się z syreną strażacką przed nadejściem tornada. siedzimy z M. pod kocem pośrodku pokoju, bo ktoś gdzieś kiedyś mówił, pewnie w filmie, że środek jest w takich sytuacjach bezpieczny. gdy jest po wszystkim, wychodzimy na drogę. to wczesny poranek z wyjątkowo ostrym słońcem. przy stojaku na bańki po mleku leży gałązka akacji, chociaż żadna akacja nie rośnie w zasięgu wzroku. na rowerze, od strony wsi, jedzie listonosz. mówi nam, że tym, co mieszkają na górce, tornado uniosło do góry czerwony ciągnik, a całkiem zabrało małego, białego psa. wtedy jeszcze wszystkim wierzymy na słowo. M. chwilę milczy, a potem pyta mnie, czy myślę, że pies szczekał w locie, czy może malał na horyzoncie w całkowitym psim milczeniu.

Comments

Post a Comment