ortalion

gdyby ktoś malował tę pogodę, musiałby
wybrać szeroki pędzel, nanieść grubą warstwę
odbarwionej zieleni, srebra i błękitu;
na to biel, najważniejsza, bo białe są pióra,
pod które silny wiatr zagląda mądrym kaczkom,
robi sobie tam gniazdo tymczasowe jak fałdka
od palca wetkniętego w zimną kołdrę. popadało ―
mówi prababka sprytnie dobierając słowa
miękkie jak stare ogórki, rozpisane wokół
spółgłosek wargowych. nikt się nie odważy
kopać dziś piłki na dach, rozpościerać ramion,
zwłaszcza, że mówi się tutaj o małej dziewczynce,
ubranej w różowy ortalion z darów,
który na tle lasu pewnie wyglądał jak balon,
ale nikt nie podniósł głowy, by patrzeć jak znika

Comments

Post a Comment