miód i mgła


gdyby teraz spytała mnie, czy wiedziałam,
jedząc w ciasnej kuchni dziwny dżem ze szpitala
na spółę, brudnym palcem, choć czasem był to nawet
miód wybierany frytką z białego pudełka;
czy wiedziałam, wiążąc buty, podnosząc wzrok ku górze
na nieskończone rzędy boazeryjnych desek,
że nie skończy studiów, urodzi jej się bachor,
który będzie się bawił czymś innym niż Furby
i raczej nie powisi na trzepaku, bo tak się składa,
że nie ma już trzepaka, tak jak nie ma ojca,
tych bardzo łatwo zgubić, łatwiej niż złotówkę,
błądzą później grupkami w osiedlowej mgle,
wyszli ze śmieciami, ale wszędzie tylko kosze
zapełniane od poniedziałku, a tu już niedziela,
dzień żółty od rosołu, więc święty. czy wiedziałam?
gdzieś między przewrotem w tył a ściganiem wróbli
miałam takie niejasne przeczucie

Comments

Post a Comment