live cams


nie musimy nigdzie jechać: są takie kamery,
których nikt nie przykrywa na noc ściereczką;
nasiąkają rosą, rejestrują świt i dziecko
zbierające białe talerze z kartonu by jutro
podać na nich glony i piach. lepiej się rozpakuj
i popłać rachunki ― liczy się dziś dla nas
nieprzerwany stream, milion klatek, z których wiemy
jak rusza się kwiat. tamten ślad na bawełnie
ten zajączek światła, to słońce przepuszczone
przez figurkę ze szkła, stoi między udami
jak białe jezioro. cały dzień nosisz kostium
― drugą warstwę skóry, co posypie się w ziemię
jak sparciała gumka, gdy w porze ciszy nocnej,
snu chudych koni, parowania kompotów
wylanych na beton, nieco mocniej potrę ci kark

Comments

  1. Ładnie piszesz, dodajesz ładne zdjęcia. Będę tu zaglądać!

    ReplyDelete
  2. "cały dzień nosisz kostium
    ― drugą warstwę skóry, co posypie się w ziemię
    jak sparciała gumka, gdy w porze ciszy nocnej,
    snu chudych koni, parowania kompotów
    wylanych na beton, nieco mocniej potrę ci kark"

    Jak to brzmi... jak wygląda pod powiekami <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. jak 13 dziewczyńskich lat, skóra rozgrzana od słońca, gofry z rozpuszczoną bitą śmietaną i trochę ciemnych, mniej przyjaznych rzeczy widzianych kątem oka?

      Delete

Post a Comment