irumbai
wyjdź na spacer z samą smyczą, ćwicz posiadanie: obróżka zapięta na dżecik ułoży się w kształt szyi dowolnej istoty, którą chcesz prowadzić, którą uczysz, że zawsze wrócisz, wiedząc, że miękko kłamiesz kto powinien kierować buldożerem, gdy do zburzenia są figury matek i czy jutro będzie rano – pytają wulgarną wróżkę z TikToka; to wszystko pęcznieje znaczeniem gdzieś na dnie oka, w ledwo widzialnej plamie, gdzie łatwo jest zajrzeć wyłącznie badaniem trzy dni w tygodniu czekamy razem na chleb i wieści, wpisane na stałe w widoczne linie kondygnacji, w niesąsiadowanie dachu tego ula strzeże ciężki kamień, na swoją obronę nic nie mamy – po ziarenku rozniosły się kolamy usypywane rękami naszych kobiet przed każdymi drzwiami wierność psa nigdy nie kończy się z inicjatywy psa podpal krzesło i wystaw je na wiatr, kto usiądzie, temu nieskończenie długa bajka, taka, którą już zna