nasz mały zielnik
mamo usiądźmy i wklejmy do zielnika
prysznicową rurę, kawałek kota
rozkładającego się od brzucha. to nie takie trudne
wstrzymać na chwilę oddech i podnieść go za ogon.
powiedziałaś, że coś brzęczy, bzyczy,
że pewnie to jakiś ciężki od upalnej wiosny
trzmiel krąży mi nad głową, bym ćwiczyła uciekanie
i donośne krzyki.
okazało się jednak, że spacerujemy
pod drutami najwyższego na świecie napięcia.
„gdyby się urwały, nie zdążyłabyś uciec”
— powiedziałaś patrząc w białe niebo
dziwnie nierozwarte mimo nacięć.
Genialne!
ReplyDeleteI te słowa matki, niby nic, prawda, nie zdążyłaby. Dla mnie brzmią jak rana postrzałowa, nagłe otwarcie lub zatrzaśnięcie czegoś w środku. Tak jakby od tych słów już wszystko miało być inaczej ...
wiem, że zawsze odczytasz wszystko tak, jak zostało zaplanowane u mnie w głowie :) piękna sprawa. i dziękuję :)
DeletePiękne obrazy z zielnika. Popiół, ziemia, śmiertelność.
ReplyDeleteo, i tutaj też! :)
DeleteO mama.
ReplyDelete(tutaj mnóstwo słodkich słów lukier, cukier i marcepan)
Uwielbiam.
lepię się kosie! :<
Delete"pod drutami najwyższego na świecie napięcia"...
ReplyDeletetak było...
Delete