O, a dla mnie dobry, w sam raz. No, mogłoby się jeszcze rozhulać do +25 w środku lata i już. Chyba się powinnam przeprowadzić na Maderę :):) Cudne zdjęcie ze ślimakiem! A naga skóra bez gęsiej skórki, to może nie tak bardzo zimno?:) Przypomniała mi się moja pierwsza ślimaczyca. Miała na imię Lilianka.
a ślimakowaty wrócił na liść bez imienia. jak Janina Duszejko, podarowana mi przez Olgę Tokarczuk, mam problem z nazywaniem. ślimaków, stanów i... siebie. jeszcze nie wiem z jakim imieniem byłoby mi najlepiej. póki co nieustannie odczuwam zażenowanie prezentując się światu od tej (okropnie) formalnej strony.
kiedyś widziałam winniczka wiszącego głową w dół przez cały wieczór. może utknął w sytuacji bez wyjścia (choć te ponoć "najłatwiej sobie wyobrazić") albo imponowały mu nietoperze. tak czy inaczej-ślimaki są w dechę, i tyle.
to wcale nie jest pięknie i wciąż będę próbować :< pamiętam, że gdzieś widziałam idealne zdjęcie takiego strumyka. mam je z tyłu głowy, noszę jak szablon, czekam na deszcze.
znam ten stan-braku słów w ciele. nie jestem nawet w stanie powiedzieć, czy go lubię czy nie. jest neutralny, ma zasadowy odczyn, nie wychyla się w żadną stronę na skali. niezbędny, nawrotowy i mijający równie szybko jak wiosenny katar.
piękne zdjęcia
ReplyDeletea wiosna ślimaczy się i stąd ten deszcz
okazuje się, że trzeba było nieco cierpliwości. teraz już można narzekać na to, że jest za ciepło :) [ufff!]
Deletezimny. to prawda
ReplyDeleteile razy słońce jeszcze nas oszuka?
myślę, że słońce jednak jest szczere
DeleteO, a dla mnie dobry, w sam raz. No, mogłoby się jeszcze rozhulać do +25 w środku lata i już.
ReplyDeleteChyba się powinnam przeprowadzić na Maderę :):)
Cudne zdjęcie ze ślimakiem! A naga skóra bez gęsiej skórki, to może nie tak bardzo zimno?:)
Przypomniała mi się moja pierwsza ślimaczyca. Miała na imię Lilianka.
a ślimakowaty wrócił na liść bez imienia. jak Janina Duszejko, podarowana mi przez Olgę Tokarczuk, mam problem z nazywaniem. ślimaków, stanów i... siebie. jeszcze nie wiem z jakim imieniem byłoby mi najlepiej. póki co nieustannie odczuwam zażenowanie prezentując się światu od tej (okropnie) formalnej strony.
Deleteuwielbiam ślimaki. te są moje ulubione - winniczki trochę za duże i za bardzo się ślinią ;)
ReplyDeletekiedyś widziałam winniczka wiszącego głową w dół przez cały wieczór. może utknął w sytuacji bez wyjścia (choć te ponoć "najłatwiej sobie wyobrazić") albo imponowały mu nietoperze.
Deletetak czy inaczej-ślimaki są w dechę, i tyle.
Maj się bardzo rozkręcił w ostatnich dniach:)
ReplyDeletea tu już po maju, gdy wracam. i nikt nie pamięta jaki był.
DeleteAj, ciarki mam przez tego ślimaczka!
ReplyDeleteponoć łaskotał bardzo bardzo!
DeleteNigdy nie udało mi się tak pięknie uchwycić tych małych strumyków. A próbowałam. Ślimak ponad szarą nagą jamą. <3
ReplyDeleteto wcale nie jest pięknie i wciąż będę próbować :< pamiętam, że gdzieś widziałam idealne zdjęcie takiego strumyka. mam je z tyłu głowy, noszę jak szablon, czekam na deszcze.
DeleteNic nie napisałam w komentarzach. Po prostu nie ma nic do powiedzenia. Często myślę o nich. Zwłaszcza o tych falujących podwodnych włosach.
ReplyDeleteznam ten stan-braku słów w ciele. nie jestem nawet w stanie powiedzieć, czy go lubię czy nie. jest neutralny, ma zasadowy odczyn, nie wychyla się w żadną stronę na skali. niezbędny, nawrotowy i mijający równie szybko jak wiosenny katar.
Delete