galas



sklejka trochę trzeszczy, gdy wchodzimy w zakręt:
tani model pociągu w dłoniach chłopca to test;
za tym wzgórzem coś pęka, jeszcze o tym nie wiemy,
jemy bułki z miękkim środkiem, nasza skóra to welur
we wzory, które maskują brud. ludzie stąd
rodzą się przy świetle odbitym od muru,
w ciemnych nieckach, w dołach po dyniach,
którym nie brakowało wilgoci. rośnie galas,
bóg jest tkanką, więc się do niego wierć;
wyrwa w ziemi odcina nam drogę na północ

Comments