ciała pierwsze


sadzimy kwiaty w wigilię, będziemy je sadzić przez rok,
już cicho puchną w doniczkach nawozy z marketów;
gdy skończysz, ochlap się wodą – tą, która należy do karpia,
kucaj i sap jak przodkinie, schylaj się, poczuj mięśnie
wymyślone dla kobiet zrośniętych z owalem misek.

krztusimy się zupą w wigilię, będziemy się krztusić przez rok,
płetwal błękitny ma takie tętnice, którymi przepłynie człowiek,
a ty miseczkę cienkiej grzybowej, mgiełkę u ciężkich powiek,
co powiesz, gdy ja ci powiem, że jutro wyschnie nam morze?

dzieci ogarną podkop w szklarni i przyjdą tu na zwiady
sprawdzać, czy dajesz owoce, gdy dajesz tylko radę;
w pokoju z łóżkiem i biurkiem, które chowa się w ścianie
można żyć w miarę normalnie, mieć śniade ciało w grudniu,
jakąś ulubioną czekoladę.

ale światła alarmów nie będą migać w tym rytmie,
nigdy synchronicznie. za błędy w tkaninie potrącą nam pensję,
więc pilnuj tych czterech tysięcy pięciuset igieł
jakby były święte.

na razie śnijmy te sny, w których golimy ciała
dzieloną na spółę maszynką; w których na wietrze
powiewają remontowe folie owinięte wokół ciebie, mnie,
jakby świat liczył się od dziś, jakbyśmy były tu pierwsze


Comments