nieprzyjazd do miasta N.






zabawne jak przykładasz do wszystkiego rękę nic o tym nie wiedząc. dodajesz szczypty ziół do selerowej kierując moim zmęczonym nadgarstkiem. przytrzymujesz nieposłuszne strony w książce, bym znalazła drogę powrotną z Lasu Duchów. małą zimną dłonią przyciskasz stosik swetrów dbając o to, by nie przygryzła ich szuflada. codziennie, punktualnie o 25 każdego dnia odbywa się po cichu twój nieprzyjazd do miasta N. a ja czytam cię z tych mgnień i skrawków. twoje ciało pisane Braillem, którego dopiero się uczę. nie chce mi się wierzyć, że znikasz kiedy stajemy twarzą w twarz.

Comments

  1. :< Smutno mi się zrobiło. Kocham ptaszki i zimną rączkę dociskającą swetry. ;_____;

    ReplyDelete

Post a Comment