guma


śnieg już tylko na górkach i pod wiaduktami, niedługo rozwiesimy
gumy do skakania na zmęczonych kostkach, postaramy się
o nowe bruzdy w skórze, o której wciąż można pisać: plastyczna
na sprawdzianie z fizyki. ta kobieta na światłach z przyklejoną łzą -
czy jechała zdejmować światełka z karniszy? migał czerwony neon,
a więc dramat miłosny, kreskówkowy sznyt, film, w którym
niewiele się dzieje. mówili na mieście, że nie będzie już zimy, są znaki:
krępe koniki nie obrosły w sierść, styropian z letnich ocieplań
nasiąka kałużą jak bułka na mielone. niedługo puszczą tamy,
ulicami miast potoczą się kule z wełny, a zatrzyma je ten,
kto chwyci koniec włóczki z prujących się rękawic i to
na pewno nie będę ja, ja się jeszcze bawię
kompletem obtłuczonych klocków, ekierką, nożem,
mieszkam w kącie korytarza, śpię raczej na czas i tylko wtedy,
gdy blok się cicho kurczy, nikt nie budzi światła, gdy mogę sobie śnić
o torbach w wielbłądy, domach w pudłach gitar, o tym,
że kiedyś urodzą się jeszcze głodne ptaki,
że nie zostawią nas tutaj, dwa spore kroki przed wiosną,
z napoczętymi torbami ziarna czarnego jak włos

Comments