choineczka


wystarczył jeden ciepły wieczór by zarosła nam
ścieżka za przystankiem, ale ani w dzieciństwie,
ani podczas dość przyjemnych lekcji biologii w terenie,
nikt nie uczył cie jak pachną zioła i drzewa (na przykład lipa)
więc lekko unosisz głowę i rodzi ci się pod wargą coś miękkiego,
coś na kształt zachwytu, kiedy piękna kobieta w ciuchach,
o których wypadałoby raczej mówić: konfekcja, otwiera swoje volvo,
wysprzątane i z choineczką a ta, o, cudowne dzieło przypadku,
akurat ma zapach lasu

Comments

  1. Co za zestawienie obrazów. Zaskoczyłaś mnie. I rzeczywiście jest goryczka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. lubię dziwnie kleić czasem, dwa zdjęcia jak dwa losowe wycinki z gazety "Sekrety Medycyny", która znalazła się w mieszkaniu nie wiadomo skąd. a gorzko jest, bo coraz więcej mam wokół siebie (choć na coraz dalszych orbitach na szczęście) ludzi, którym nie drgnęłaby ręka, gdyby mieli rwać garściami liście z drzew i nie drży głos, kiedy sięgają po bezmyślne słowa o tępych brzegach. uchylam temu lufcik i niech sobie idzie w wiersz, też.

      Delete
  2. Podoba mi się wrażliwość, którą reprezentujesz ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. oby się zdarzyło tak, że pogadamy o tym kiedyś w mniej zatłoczonym pociągu, chociaż... pani rozbawiona gonieniem za świnkami trochę zrobiła mi dzień!

      Delete

Post a Comment