tryb migania


dziewczyny, które nie były dotąd nigdzie,
z uśmiechem wręczają mi zniżkę na flixa
na prawie pustej ulicy. w pełnych domach
wilgoć idzie z czajników ku nieszczelnym oknom,
by zmiękczyć światełka choinek ukiszonych
na noworoczne kimczi. z kartek z kodem
robię brzydkie szybowce z twarzami na skrzydłach,
a linie zgięć wytyczam tak,
by nikt nie rozpoznał ludzi z shutterstocka.

potem wrzucam to wszystko przez otwarte okna
parterowych mieszkań wietrzonych przed nocą
z obiadów, ciał i śmierci. babcie i dziadkowie
każdą z tych przesyłek otoczą czułością,
ustawią za szybką lub włożą do teczki
z wycinkami z gazet o bardzo zdolnym wnuku,
o sposobach na zrazy, o papieżu. to miasto
rozciąga się w rękawach i nogawkach jak ciuch
dorzucony w lumpie do promocyjnej torby,
bo szkoda nie wziąć więcej. nocne światła
są w trybie migania, by na długich trasach
nie było szczególnych opóźnień

Comments