piżamy. czarna trawa


nie wierzy, że wolimy spać w namiocie: co wieczór 
rozkłada nam wersalkę, szykuje piżamy.
dla spokoju mierzymy kilka z nich, gdy waży
nasze młode piersi, stojąc w uchylonych drzwiach.
jest w niej pęd brudnych kurcząt, które odkluczamy,
by biegły do swych spraw z dziobami w miąższu gruszek,
których już nie zbieramy w ten rok urodzaju,
rok pełni z bąblami i potrojonych miotów.
wybieram w końcu górę z nadrukiem w smutne pieski,
które niosą w pyskach serca, by przepraszać;
ubrana tak, jak chciała, czekam na porę karmienia
resztkami sztucznych włókien, czarną trawą

Comments