kondukt
znad jezior zwożą dzisiaj kajaki w pokrowcach,
i co w nich cicho leży na wieczne pochowanie:
resztki jakich ryb, jakie ubrania
latem beztrosko zrzucane po trzcinach;
połóżmy się na trasie tych konduktów,
poziome jak wiosła, jak kreska po kaczce
z gatunku tych, co muszą występować w parze;
otworzę ci tu usta na takt żałobnej pieśni,
która wejdzie w ciebie, by rosnąć i brzmieć,
a potem poleci tuż nad jałową ziemią –
ciężka i powolna jak ostatni trzmiel
Comments
Post a Comment