turyści


jesteśmy na tych kiepskich, pozowanych zdjęciach
robionych przez turystów z najodleglejszych miast,
do których nas zawiozą, gdy skończą się urlopy,
gdy dobiegną końca hotelowe doby, noce
prześnione na płytko w bełkocie obcych słów.

będą patrzeć latami na nasze potylice,
o których my wiemy tyle, ile dotknęły palce;
któregoś dnia znajdą wzór w fakturze twoich włosów,
obliczą z niego współrzędne, a potem znajdą sposób,
by do nas dotrzeć, uciąć ci kosmyk i biec przez nocne miasto
z pamiątką z dzikiego kraju, z miasta bez rzek

 

Comments